Częstochowa, 5 czerwca 1979 r. Przemówienie do wyższych przełożonych żeńskich zakonów i zgromadzeń zakonnych
Bóg zapłać!
Postanowiłem, że nie będę nic mówił, bo już mówiłem tyle razy. Ale myślę sobie: coś im powiem, nie rozpłaczę się tak, jak matka Górska (matka Andrzeja Górska, przełożona generalna sióstr urszulanek SJK - przyp.red) ... a mógłbym. Matka powiedziała o liczbie - nie mierzy się powołania zakonnego ilością. Na pewno. Kiedyś, chyba to powiedział Newman - jeśli się mylę, to mnie siostra Józefa poprawi - może to powiedział nie Newman, ale Faber w swojej książce duchowej; patrząc na Londyn modlił się: „Jeżeli mi, Panie, dasz w tym mieście dziesięciu świętych, zmienię to miasto!” To jest święta prawda. Nie mierzy się świętości cyfrą. Nie mierzy się powołania zakonnego ilością. Ale z drugiej strony cyfra też jest jakimś wskaźnikiem. Dobrze, że matka na to zwróciła uwagę. Bo ja, kiedy byłem w Polsce, byłem strasznie nieustępliwy w tym jednym punkcie. Ten punkt nie dotyczy cyfry, ale jakoś prowadzi do cyfry, albo wynika z cyfry. Cyfra jest wskaźnikiem ewangelizacji wszędzie na świecie. Kościół ma też urząd statystyczny. Więc i wam ta cyfra musi mówić o problemie zupełnie nie ilościowym, tylko jak najbardziej jakościowym, apostolskim. To jest o problemie waszej obecności w świecie kobiecym, dziewczęcym.
Ewangelia działa mocą Bożej atrakcji. Tak to święty Augustyn najlepiej kiedyś wyjaśnił. To są wstrząsające zdania. Także z brewiarza je znacie. Nie potrafię w tej chwili odtworzyć ich z pamięci. Ewangelia działa mocą Bożej atrakcji, ale ta Boża atrakcja zawsze posługuje się ludźmi. Otóż musicie rozważyć i wciąż rozważać sprawę Bożych atrakcji waszego powołania w świecie kobiecym i dziewczęcym współczesnej Polski. Oczywiście, że te sprawy można wytłumaczyć i trzeba tłumaczyć historycznie. Niegdyś wasza pozycja - nazwijmy ją społeczno-publiczną - była inna. Były cenione wasze instytucje, wasze szkoły, wasze szpitale, wasze internaty. To wszystko wam zabrano. Wszystko wam zabrano.
Kiedy poruszam się chociażby po Rzymie, wizytując parafie, widzę, ile tej substancji jeszcze mają w swoich rękach wszędzie zakonnice. W Meksyku, który przecież ma konstytucję antyreligijną, ile tej substancji: szkół, szpitali, mają w swoich rękach zakonnice. Niemniej jeżeli przyjmiemy całe to tłumaczenie historyczne, to po pierwsze musimy dziękować Panu Bogu za to, że nie stało się to, co się mogło stać - to znaczy, że nie zepchnięto was na zupełny margines i nie odcięto was od życia społeczności chrześcijańskiej. Nie brakuje też ani jednego tytułu zgromadzenia zakonnego w Polsce, a przybyło ich jeszcze kilka. Nie straciliśmy ani jednego tytułu, ani jednego zgromadzenia. To jest wielka łaska Boża. Wystarczy popatrzeć na południe, na wschód, ażeby to docenić. Niemniej jednak powstała nowa sytuacja społeczna zakonów i zgromadzeń. Bo powiedzmy sobie, dla normalnej dziewczyny, która ma także swoje ludzkie ambicje i swoje ludzkie uzdolnienia, było celem życiowym wstąpić do klasztoru - wstąpisz do urszulanek i będziesz panią profesor. Albo wstąpisz do zmartwychwstanek i będziesz panią doktór. W habicie, tak.