Kraków, 9 czerwca 1979 r. Homilia w czasie Mszy św. odprawionej przed opactwem OO. Cystersów w Mogile
3. Pamiętam początki tego dzieła: najpierw początki i wszystkie kolejne etapy jego narastania. Razem z wami wracam modlitwą i sercem do trumny śp. księdza Józefa, który to dzieło zapoczątkował, wkładając w nie wszystkie siły, składając na jego ołtarzu całe swoje młode życie. Dziękuję parafianom Mistrzejowic, dziękuję wszystkim, którzy to dzieło kontynuują z taką miłością i wytrwałością. Myśl moja zwraca się w tej chwili również w stronę Wzgórz Krzesławickich. Wieloletnie wysiłki powoli przynoszą tam swój owoc. Z całego serca błogosławię temu dziełu i wszystkim innym kościołom, które powstają lub powstaną w tym rejonie, w nowych wciąż rosnących dzielnicach. Od krzyża w Nowej Hucie zaczęła się nowa ewangelizacja: ewangelizacja drugiego millenium. Kościoły również są jej świadkiem i sprawdzianem. Wyrosły one z żywej, świadomej i odpowiedzialnej wiary - i trzeba, aby jej nadal służyły.
Ewangelizacja nowego tysiąclecia musi nawiązać do nauki Soboru Watykańskiego II. Musi być, jak uczy tenże Sobór, dziełem wspólnym biskupów, kapłanów, zakonów i świeckich: dziełem rodziców i młodzieży. Parafia nie jest tylko miejscem, w którym katechizacja ta się dokonuje. Jest ona równocześnie żywym środowiskiem, które samo ma jej dokonywać. Kościoły, których budowę z takim wysiłkiem - ale i entuzjazmem podejmowaliście, podejmujecie, prowadzicie - wszystkie powstają po to, ażeby poprzez nie Ewangelia Jezusa Chrystusa wchodziła w całe wasze życie. Zbudowaliście kościoły. Wypełnijcie życie swoje Ewangelią. Niechaj Maryja, Królowa Polski - a także błogosławiony Maksymilian Kolbe - wspomagają was w tym nieustannie. I tak to, moi drodzy i umiłowani bracia i siostry z Nowej Huty, jak umiałem, opowiedziałem nasze wspólne dzieje. Właściwie opowiadaliśmy je razem: ja powoli wypowiadałem zdania, a wy dodawaliście mi ognia. Wszystko to się zgadza: tak jest dzisiaj i tak było przez tych dwadzieścia minionych lat. Tylko jednego mi trochę żal, że tego dziwnego kazania, które mówiliśmy razem, nie mogli zrozumieć nasi goście z różnych krajów i kontynentów, przynajmniej na bieżąco.
Mam dwie prośby na koniec: jedna prośba do służby zdrowia, do sióstr, żebyście zanieśli kawałek mego serca do szpitala w Nowej Hucie, który tu jest niedaleko. Oni się modlą razem z nami swoim cierpieniem. Jeszcze raz chcę dodać małe pozdrowienie dla tej tablicy z Chicago, co się tak upomina, i dla drugiej jeszcze tablicy z Bieszczad. Otče! Tak jest, dla wszystkich naszych pobratymców, których tutaj przybywa od wczoraj zza Karpat, dla naszych braci Słowaków i Czechów! Ale to tak powoli zbieram sobie na jutro, bo jutro trzeba będzie posłać w szeroki świat wici. A druga prośba, czy raczej życzenie: dzisiaj, moi drodzy, chciałem jeszcze, żeby mnie usłyszeli w kombinacie wszyscy. Zawsze, kiedy tutaj byłem, myślałem z największym szacunkiem i czcią o tej gigantycznej polskiej pracy, której na imię Nowa Huta. I w duchu braterskiej solidarności budowałem ją razem z wami: dyrektorzy, inżynierowie, hutnicy, pracownicy, ministrowie! Budowałem ją razem z wami na fundamencie Chrystusowego Krzyża!