Celem pierwszej papieskiej pielgrzymki do Polski było wielkie przebudzenie. Jan Paweł II mówił nam o prawdzie oraz o wyzwoleniu duchowym.
Polska w drugiej połowie lat 70. zeszłego stulecia była krajem niemającym przyszłości. Doświadczenie jałtańskiej zdrady i porzucenia przez Zachód było i powszechne, i w pełni uzasadnione. Stabilność systemu sowieckiego, w którego wnętrznościach – otoczona przez NRD, CSSR i ZSRR – znajdowała się PRL, gwarantowały tysiące głowic nuklearnych oraz miliony żołnierzy „bratnich armii”. I chociaż ekonomicznie oraz politycznie system był już martwy, spora część polskiego społeczeństwa – wobec braku jakiejkolwiek realnej alternatywy – podjęła decyzję o mniej lub bardziej aktywnej kolaboracji z systemem, a jeszcze większa wybrała konformizm „naszej małej stabilizacji”, a więc strategii na przetrwanie w czymś, co się nigdy nie skończy. Na niewielkich skrawkach archipelagu wolności – w bezustannie inwigilowanym Kościele czy wśród osaczonych przez cenzurę artystów – również dominowało poczucie bezwyjściowości połączone z nutą rezygnacji. Co celnie ujął w „Sztucznym oddychaniu” Stanisław Barańczak: i powiedz czemu i powiedz czy wszędzie/ i wciąż tak samo i zawsze już będzie/ nad dachy fabryk kościołów i więzień/ zapadać noc… Nikt nie odpowie Nad ziemią nad miastem/ Ponad pokojem Nad ciałem twym własnym/ głuchym spokojem i milczącym kłamstwem/ Zapada noc.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.