Częstochowa, 6 czerwca 1979 r.. Słowo do chorych zgromadzonych przed katedrą
Moi drodzy Chorzy, Bracia i Siostry!
Cieszę się, że was tutaj spotykam. Już wczoraj 1 przemawiałem z Jasnej Góry do chorych z całej Polski, ale najtrudniej jest w tym wielkim zgromadzeniu ludzi znaleźć się wam - no, bo nie macie sił. Bogu dzięki, że można jeszcze przemówić na falach eteru, albo napisać, żebyście byli przekonani, że nawet jeśli was nie ma w tym wielkim zgromadzeniu, to macie w nim zawsze szczególną cząstkę, najważniejszy udział, ponieważ wy wszyscy w swoich cierpieniach w szczególny sposób odzwierciedlacie tajemnicę Krzyża Chrystusowego i jego moc.
Dlatego właśnie św. Paweł napisał, że „dopełniam w moim ciele to, czego nie dostaje cierpieniom Chrystusa”, tak jak gdyby Pan Jezus najwięcej was potrzebował, jak gdyby najwięcej z waszej strony oczekiwał dopełnienia swych cierpień dla odkupienia świata, dla zbawienia człowieka, dla nawrócenia człowieka, dla zwycięstwa dobra nad złem. I dlatego też wy jesteście wszędzie w społeczeństwie, a zwłaszcza w Kościele, ważni i szczególnie cenni, jesteście na wagę złota. Może na swoje życie nie patrzycie w ten sposób, bo wiecie, widzicie, jakie to życie jest niedołężne, jak sobie nie możecie z nim sami poradzić, czasem się ruszyć nie możecie, jesteście bezsilni, bezradni. Taka jest ludzka prawda - a równocześnie to, co mówi nam Pan Jezus, co mówi św. Paweł, w co wierzy Kościół, jest jak gdyby odwrotnością tego, co mówi nasze i wasze ludzkie doświadczenie. Jesteście bezcenni.
Ja przed chwilą przemawiałem tu do kapłanów; powiedziałem im na końcu: Pamiętajcie, że to chorzy są waszymi największymi pomocnikami, największymi sprzymierzeńcami. Ich pomoc nie jest widoczna na zewnątrz - do tego są niezdolni - ale ofiara, którą składają z cierpienia, modlitwa, która z tej ofiary płynie, więcej wam daje, niż jakakolwiek inna ludzka pomoc czy też aktywność. Powiedziałem im, że takie jest moje przekonanie. Ja się zawsze tym kierowałem i tym kieruję. Zawsze się z tym samym orędziem, z tą samą myślą zwracam wszędzie do chorych i dzisiaj korzystam z tej sposobności, że spotykam tutaj was zgromadzonych - i to wam raz jeszcze powtarzam. Przyjmijcie tę ewangelię cierpienia. Przyjmijcie ją waszym sercem, waszym życiem, waszym sumieniem, każdym waszym bólem. Przyjmijcie ją, wyznajcie ją i wspierajcie kapłanów, biskupów i mnie również. Wspierajcie nas - o to was proszę. Teraz wam pobłogosławię osobno, wam tu zgromadzonym i poprzez was wszystkim chorym w Częstochowie, w diecezji i w całej Polsce.